poniedziałek, 29 października 2018

Kotlety mielone z ryżem

Muszę przyznać, że kotlety je zjadłam pierwszy raz w barze studenckim. Nie wiem czy głód ( niekoniecznie wiedzy) to sprawił, czy umiejętności nowego kucharza ale byłam nimi zachwycona. Postanowiłam zrobić je w domu, oczywiście po swojemu. Kotlety są bardzo delikatne i syte. Ważne też, że wychodzi ich dużo więcej, więc są nie tylko smaczne ale i ekonomiczne.

Składniki:
- 1,5 kg mięsa mielonego - najlepiej mieszanego ( wołowo - wieprzowego)
- 100 g ryżu
- 1 duża cebula
- 2 duże ząbki czosnku
- odrobinę bułki tartej
- sól, pieprz, kurkuma,
- natka pietruszki do smaku
- olej do smażenia
- 2 - 3 jajka kurze

Wykonanie :
Ryż gotuję do miękkości, studzę i dodaję do mięsa. Cebulę kroję w kosteczkę a czosnek drobno siekam. Podsmażam , trochę studzę i dodaję do mięsa. Dodaję jajka, posiekaną natkę pietruszki i doprawiam do smaku.  Formuję kotlety i na koniec obtaczam  je w bułce tarte, po czym smażę na złoty kolor.




środa, 24 października 2018

Pasta ze słonecznika z pomidorami i żurawiną

Podobnie do wielu mam  staję codziennie przed dylematem z czym zrobić kanapki. Staram się co i rusz wymyślić coś nowego, co zachęci moje dziecię , zwłaszcza do śniadań. Tym razem prezentuję Wam pyszną  i bardzo zdrową pastę z ziaren słonecznika.  Warto tu wspomnieć, że pestki te są bardzo bogatym źródłem fitosteroli ( obniżają cholesterol)  i witaminy E  ( witamina zdrowia i młodości). Polecam więc pastę nie tylko dla dzieci. Poza tym drogie Mamy - poza czasem namaczania pestek pastę robi się w niecałe 5 minut.

Składniki :
-  pół szklanki  ( ok.50-60g) pestek słonecznka
- 4 łyżki wody
- 6-7 suszonych pomidorów + olej z pomidorów ok 100ml
- garść suszonej żurawiny
- 1 średnie jabłko.

Wykonanie:
Wieczorem wsypuję pestki  do szklanki mniej więcej do połowy i zalewam wodą. Zostawiam do rana. Rano odsączam i wrzucam do blendera.  Dolewam wodę, olej z pomidorów oraz same pomidory. Jabłko obieram, kroję ( obojętnie jak). Wszystko razem  miksuję w gładką pastę .




wtorek, 23 października 2018

Makaron z cukinią i suszonymi pomidorami

Czasem jest tak, że wracam do domu z pracy , głodna jak wilk i totalnie nie chce mi się gotować. W głowie pojawia się taka myśl.." a może coś gotowego?" Zaraz jednak ją odganiam. Wysoko przetworzone jedzenie jest bardzo niekorzystne dla naszego organizmu. Zawsze w domu mam coś, co skomponowane razem tworzy coś pysznego a jednocześnie nie trzeba na to zbyt długo czekać. Tak było tym razem. Danie to jest bardzo szybkie bo w zasadzie trwa to tyle ile gotowanie makaronu . Polecam żebyście spróbowali . Niekoniecznie musicie mieć te same składniki co ja - możecie wrzucić co macie w lodówce ale...zachęcam do spróbowania tej wersji bo jest ciekawa w smaku. Jest to solidna porcja dla dwóch osób ale i 3 zjedzą spokojnie.

Składniki :
- 250 g makaronu spaghetti
- pół średniej wielkości cukinii
- 5-6 suszonych pomidorów + 2 łyżki oleju, z którego je wyjeliście
- garść suszonej żurawiny
- garść posiekanej natki pietruszki
- 2 ząbki czosnku
- sól, pieprz do smaku

Wykonanie:
Na początek wstawiam wodę na makaron a gdy się zagotuje wrzucamy makaron i gotuję al dente. W czasie kiedy oczekuję na naszą pastę, cukinię myję i ścieram na tarce o dużych oczkach. Czosnek  i pomidory kroję w plastry . Na patelni rozgrzewam olej pomidorowy. Na rozgrzany wrzucam czosnek. Ja smażę ten czosnek do momentu, w którym zbrązowieje a potem wyrzucam . Na taki zaromatyzowany tłuszcz wrzucam cukinię, pomidory oraz żurawinę i chwilę smażę. Jak cukinia i żurawina trochę zmiękną wrzucam ugotowany makaron i dobrze mieszam. W tym momencie wyłączam ogień pod patelnią.  Na koniec posypuję pietruszką i doprawiam do smaku solą i pieprzem.



czwartek, 18 października 2018

Kartacze z mięsem z prażoną cebulką

 Było już słodko , teraz czas na coś konkretniejszego. Danie to jest tradycją w mojej rodzinie. Moja babcia przywiozła go ze swego rodzinnego domu, robiła go moja mama, ciotki a teraz zrobiłam i ja. Nie należy do dań prostych i szybkich ale do tych smacznych i sentymentalnych.  Jest dość tanie , bo nie oszukujmy się - w sezonie ziemniaki są dość portfeloznośne ;) Ważne jest by przyrządzając tę potrawę używać starych ziemniaków bo są dość mączyste a o to chodzi. Młode mają w sobie za dużo wody. Na pewno są gospodynie , które potrafią zrobić kartacze z młodych ziemniaków, jednak ja zalecam użycie tych starszych kartofli. Są też różne szkoły robienia kartaczy- ja przedstawiam Wam przepis według mojej rodziny i kłócić się nie będę, że są inne wersje przyrządzania tego dania. Do rzeczy jednak.

Składniki :
- 1 kg ziemniaków gotowanych
- 1 kg ziemniaków surowych
- 2 średnie cebule
- pól kilo mięsa gotowanego - może być z poprzedniego dnia albo z rosołu
- 2-3 ząbki czosnku
- garść natki pietruszki
- sól, pieprz, majeranek , kurkuma do smaku
- olej
- mąka pszenna i ziemniaczana
-  jajko

Wykonanie :
Na początek należy uprażyć  cebulkę. Praży się dość długo i może być podana nawet na zimno. Cebulkę pokroiłam w kostkę , wrzuciłam na patelnię i wlałam olej - tyle, żeby przykryć cebulę. Włączyłam średni ogień i zostawiam do uprażenia. Nawet za dużo mieszać nie trzeba - co jakiś czas zwróćcie uwagę, czy są pęcherzyki powietrza na cebulce i jaki ona ma kolor. Jeśli pęcherzyki są, znaczy jeszcze trzeba prażyć. Cebula będzie gotowa jak nabierze pięknego, brązowego koloru i będzie chrupka w smaku.
Mięso do farszu trzeba zemleć- jak do pasztetu, następnie dodałam jajko, posiekaną natkę, sól, pieprz , kurkumę , majeranek i sprasowany czosnek. Farsz powinien być nadmiernie słony, mieć odrobinę za dużo pieprzu i czosnku. Uwierzcie - po ugotowaniu kartaczy smak się zbilansuje. Jeśli będzie za mało przypraw może być za mdło.
Ziemniaki ugotowane przecisnęłam przez praskę a surowe starłam jak na placki ziemniaczane - na tarce o drobnych oczkach. Surowe ziemniaki u mnie w domu nakłada się na czystą  ściereczkę i wyciska sok. Sok wyciskamy do miski bo na dnie odłoży się drogocenna skrobia. Dlatego tak ważne jest aby ziemniaki miały jej dużo a mało wody.  Odciśnięte ziemniaki łączymy z ugotowanymi. Trzeba to zrobić w miarę szybko , żeby te surowe nie ściemniały. Dodajemy obie mąki- ilość zależy od tego ile w ziemniakach jest wody. Czy dobrze odcedziliście te gotowane i jakie były te surowe. Dodajemy też najpierw skrobię , która osadziła się na dnie soku z odciśniętych surowych ziemniaków. Mąki dodajemy po łyżce pszennej i ziemniaczanej. Wyrabiacie ciasto i patrzycie ile jeszcze tej mąki potrzeba.  Teraz możecie zrobić test ciasta- to pomysł pana Okrasy, z którego korzystam.  Kuleczkę ciasta wrzucamy do osolonego wrzątku i kiedy wypłynie, upłyną jakieś 3 minuty próbujecie. Jeśli jest dobre to znaczy, że ciasto również i nie będzie problemów z kartaczami ;)
Z ciasta najlepiej uformować duży wałek i odkrajać plastry. Taki plaster kładziecie sobie na dłoń  i rozgniatacie na całą szerokość i długość dłoni. Na środek kładziecie farsz i zalepiacie. Potem delikatnie formujecie roladę. Jeśli ciasto za bardzo klei się do dłoni wystarczy zmoczyć dłoń w zimnej wodzie. Odkładacie roladkę na oprószoną mąką deskę lub stolnicę. Wrzucamy kartacze do osolonego wrzątku - ja jeszcze do wody wrzucam majeranek. Gotujemy jakieś 3-5 minut od wypłynięcia. Dokładnie tyle ile potrzebowaliście na swoją kuleczkę próbną ;) Podaje się polane olejem z prażonej cebulki oraz posypuje cebulką.
Nie przejmujcie się, jak Wam nie wyjdzie dużo - dwa kartacze starczają na bardzo głodną osobę bo to dość syte danie ;)



Na koniec mała ciekawostka - moja babcia, jak zostawało jej ciasto, robiła z niego małe kuleczki i gotowała w mleku. Powstawała z tego podobno pyszna zupa mleczna. Nie wiem - mojej mamie ani mnie nigdy nie zostało ciasta. Mogę polegać jedynie na tym co mówi moja mama bo pamięta smak z dzieciństwa. Obiecuje jednak powiedzieć Wam jak tylko się dowiem - chyba, że ktoś z Was zechce podzielić się swoim doświadczeniem w komentarzu.

wtorek, 16 października 2018

Małomiasteczkowa Pani Domu : Ciasto kruche - nie tylko dla początkujących

Małomiasteczkowa Pani Domu : Ciasto kruche - nie tylko dla początkujących:              Dziś moja bajka o cieście kruchym.  Dlaczego bajka? bo moja rodzina uwielbia ciasta na kruchym spodzie. Dlaczego moja? Bo do zn...

Ciasto kruche - nie tylko dla początkujących

             Dziś moja bajka o cieście kruchym.  Dlaczego bajka? bo moja rodzina uwielbia ciasta na kruchym spodzie. Dlaczego moja? Bo do znudzenia będę powtarzać - moja kuchnia moje sprawdzone przepisy, zasady itd. Wiem, że co dom to inaczej się robi - ja robię tak i u mnie się sprawdza.
             Jeśli jesteście wiernymi czytelnikami mojego bloga to wiecie, że robię dużo ciast na kruchym spodzie. Jeśli po raz pierwszy ( mam nadzieję, że nie ostatni) zajrzeliście to właśnie się dowiedzieliście, że kruche ciasto jest u mnie w domu robione bardzo często.
Jego zaletą jest to , że robi się go łatwo, szybko i jeśli zamiast masła użyjecie margaryny w dodatku tanio.  Jest podstawą tart, pasztecików, ciasteczek i wielu innych pysznych wypieków. Z tego też powodu postanowiłam poświęcić cały post pisząc wyłącznie o cieście kruchym. Nie - nie będzie tylko opowieść. Pokażę także krok po kroku jak się go robi u mnie w kuchni :)
               Bajka zaczyna się prosto - weź dobrze schłodzony tłuszcz, mąkę i żółtko. To w zasadzie tyle jeśli chodzi o cały przepis bazowy. Jeśli chcemy mieć ciasto słodkie dodajemy cukier , jeśli słone sól. OK , tylko w jakich proporcjach. Zasada jest prosta, wyczytałam ją kiedyś w bardzo starej książce kucharskiej i się sprawdza : 4:2:1 czyli - 4 części mąki, 2 części tłuszczu i jedna część cukru. Przekładając na język współczesny : 400 g mąki, 200g masła/margaryny, 100g cukru pudru. Do takiej ilości ja dodaję 2 żółtka.  Dlaczego nie całe jajka? Ponieważ białko zmniejsza kruszenie ciasta a to przecież ciasto kruche czyli musi się kruszyć . Czasem w starych przepisach znajdziecie  żółtko gotowane - można dodać poprzez przetarcie przez sito ale wtedy ciasto jest mniej plastyczne.  Najlepszą mąką jest mąka krupczatka. Dla początkujących lub młodych czytelników to jest mąka typ.500. Jeśli dodacie mąki tortowej czyli typ 450 może być ciut zbyt kruche ( sprawdziłam ;) ) Jest to mąka o średniej zawartości glutenu. Te o większym typie świetnie nadają się na ciasta drożdżowe i chleby czyli wszędzie tam , gdzie ciasto lubi rosnąć. O cieście drożdżowym - moim osobistym ulubionym rodzaju ciasta ,będzie następny post o przepisach podstawowych. Teraz jeszcze przed przepisem ważna sprawa. Do ciasta kruchego nie dodajemy proszku do pieczenia. Jeśli chcecie dodać proszek wtedy dodajecie mniej tłuszczu i ciasto jest rodzaju półkruchego. Przynajmniej ja zostałam tak nauczona.
 Pokaże Wam dziś jak zrobić ciasto kruche - słodkie. Jeśli chcecie wytrawne zamiast cukru dodajcie soli w proporcji 1 -2% w stosunku do ilości mąki. Możecie wszystko wrzucić do miksera z nakładką typu "K". No ale nie każdy ma mikser z taką nakładką a niektórzy lubią tradycję.;)  Przystępujemy do dzieła.


Krok 1:
 Przesianą przez sitko  mąkę - 400 g  z cukrem pudrem - 100g ( ja dodałam tu mniej ok. 60 g gdyż akurat ten spód miał być pod jabłecznik a prażone jabłka wyszły dość słodkie)  mieszamy na stole, lub stolnicy. Dlaczego z cukrem pudrem? Bo cukier kryształ , czyli ten tradycyjny może się nie rozpuścić ( bo w czym?) i możecie mieć w cieście twarde grudki.


Krok 2:
Dodajemy dobrze schłodzone masło/margarynę-  200g  pokrojoną w kawałeczki. ( tak jest prostu łatwiej) Mieszamy nożem , lub siekaczką do uzyskania konsystencji piasku. Dlaczego nie w ręku? Można w ręku rozcierając między palcami środkowym, wskazującym i kciukiem ale kruche ciasto lubi zimno a palce są ciepłe.... więc pozostawiam Wam to do przemyślenia. Ja to robię siekaczką lub nożem .



Krok 3: 
W środku piasku robimy wgłębienie  i wrzucamy tam 2 surowe żółtka. Następnie wszystko razem ugniatamy do uzyskania gładkiego ciasta.




W takiej proporcji ciasto robię wtedy , kiedy potrzebuję dwóch warstw - góry i dołu lub spodu i dekoracyjnej krateczki czy innych esów floresów. Taki wałeczek więc przecinam na pól, owijam w folię spożywczą lub wkładam do woreczka i wkładam do lodówki na minimum godzinkę . Możecie takie ciasto zrobić dzień, dwa przed pieczeniem albo jeszcze wcześniej i wrzucić do zamrażarki. Takie ciasto w zamrażarce można przechowywać ok. 3 miesięcy , w lodówce tydzień do dwóch.


Możecie do ciasta dodać łyżkę kopiastą kakao i będzie ciasto ciemne kruche. Albo dzielicie na pół i do połowy dodajecie kakao - według uznania.


Po wyjęciu z lodówki , stół/stolnice podsypuję mąką i rozwałkowuję ciasto. Na wałku przenoszę do formy. Jako, że ciasto ma w sobie dużo tłuszczu nie trzeba już smarować formy tłuszczem ale ja dla swojej wygody , jeśli mam tradycyjną  formę, to wykładam ją papierem do pieczenia.
Ciasto piecze się w temp. ok 200C do 30 min. Wszystko zależy od tego jak dużo macie ciasta , czy pieczecie samo czy z nadzieniem itd.


poniedziałek, 15 października 2018

Jabłkowa chrupanka

Moi drodzy!!
Dziś wracam do życia po praktycznie 3 latach niepisania. To nie było tak, że nie gotowałam czy nie próbowałam nowych rzeczy. To wszystko było! Kwestia była nadmiaru obowiązków. Praca, studia, rodzina...sami wiecie jak to jest. Doszłam do momentu , w którym przyszła refleksja co zrobić z blogiem. Miałam do wyboru zrezygnować i pożegnać się z Wami dziękując za owocną współpracę lub wrócić. Decyzja nie była łatwa ale serce moje jest połowicznie w kuchni ( druga połowa to psychologia , ale to bardziej zawodowo ;) ) . Nie umiem i nie chcę z tego zrezygnować. Daje mi to odprężenie, satysfakcję i możliwość poznania nowego - tego nigdzie nie kupię a w naszym zabieganym świecie jest to bezcenne. Może nie będę publikować codziennie - zwłaszcza , że weekendy są do lutego nadal uczelniane ale postaram się kilka razy w tygodniu wrzucić coś ciekawego i smacznego.
Na kolejny początek chciałabym podzielić się z Wami przepisem, który wykorzystuję dość często ponieważ, jest to ulubione ciasto mojej rodziny. Mam też opracowane sztuczki, żeby przyspieszyć pieczenie takie jak zrobienie od razu większej ilości ciasta czy wekowanie jabłek. Dlatego też lubię tę chrupankę , gdyż wszystkie produkty można przygotować wcześniej a złożenie ich razem zajmuje max. 5 minut.
Jak zwykle zapraszam do próbowania  i komentowania:)

Składniki:
- 500 g mąki krupczatki
- 250 masła/margaryny
- 3 duże żółtka lub 4 małe
- 100g cukru pudru
- ok 1kg jabłek + cukier do jabłek + cynamon do smaku + 100ml wody


Wykonanie:
Przesianą mąkę łączę z cukrem pudrem. Siekam z masłem a na koniec dodaję żółtka. Wszystko razem zagniatam w jednolite ciasto.  Ciasto dzielę na 2 części i każdą oddzielnie wkładam do woreczka. Odkładam na minimum godzinę do lodówki.
W tym czasie prażę jabłka.  Obrane i pokrojone w kostkę jabłka wrzucam do garnka lub patelnię dodaję cukier do smaku ( wszystko zależy od tego , jak słodkie macie jabłka) i wodę. Smażę/gotuję do miękkości na koniec dodaję cynamon. Trochę studzę.
Ciasto po schłodzeniu rozwałkowuję na kształt blachy . Tym razem u mnie blacha 22x40cm. Wyłożyłam papierem do pieczenia a następnie rozwałkowałam i wyłożyłam spód ciasta. Na to ułożyłam jabłka. Z drugiej części  wycięłam paseczki i ułożyłam w kratkę na wierzchu a z pozostałej części wycięłam jabłuszka. Piekę w temp. 180C bez termoobiegu do momentu, w którym ciasto uzyska piękny brązowy kolor. To ok. 30 - 40 min.




W następnym poście będzie więcej informacji na temat samego kruchego ciasta czyli przepis podstawowy wyjaśniający: co, dlaczego  i jak z tym kruchym ciastem jest . Zapraszam!